Zupa na Monciaku melduje wykonanie zadania.
Kolejny raz szczęśliwie wróciliśmy z wyprawy humanitarnej do udręczonego wojną Donbasu.
Tym wszystkim, którzy nas wspierają, którzy poświęcają swój czas, serce, zaangażowanie, troskę, tym, którzy przekazują nam dary i pieniądze, bez których nie mielibyśmy co wieźć walczącym żołnierzom, dzieciom, chorym, zwierzętom, a także tym, którzy troszczą się o nas na w drodze przekazujemy ogromne podziękowania. Brak słów, żeby wyrazić naszą wdzięczność. I to nie jest tylko nasza wdzięczność, to wdzięczność ukraińskich dzielnych serc, które trwają mimo że sytuacja jest coraz trudniejsza.
Dziękujemy Państwu, że choć nie możemy sprawić, żeby wojny nie było, możemy próbować uczynić ją choć odrobinę mniej uciążliwą dla choć niewielu.
Dziękujemy szczególnie Gary Robinson za udział w wyprawie, za ciężką pracę, za wsparcie, za wiarę. Bywa i tak, że wiara jest najważniejsza.
Dziękujemy naszym Przyjaciołom i Partnerom Благодійний Фонд Святого Мартіна де Поррес za nieocenione wsparcie podczas naszej pierwszej wyprawy bez ukraińskich wolontariuszy. Za wskazówki, gościnę w drodze, za opiekę, za serce i najlepszą kawę w Ukrainie. Dziękujemy za Przyjaźń.
Dziękujemy za nocleg w drodze i piękny wieczór siostrom z Charkowa.
Dziękujemy za wielką pomoc w dystrybucji opon wojskowym w obwodzie chersońskim, do którego tym razem nie jechaliśmy, organizacji Благодійна Організація Благодійний Фонд Мрія Майбутнього. Dzięki Waszej pomocy wszystkie opony, których nie zabraliśmy na wschód są już w rękach wojskowych na południu. Dziękujemy za ciężką pracę i bardzo rzetelny raport.
Dziękujemy za ogromną serdeczność jakiej doświadczyliśmy ze strony wojskowych w Donbasie, mimo tego że trudno znaleźć w Ukrainie ludzi bardziej zajętych lub bardziej zmęczonych.
Dziękujemy żołnierze, za Wasze zawsze pomocne (często brudne) ręce.
Dziękujemy za niezliczone kawy w papierowych kubkach, w biegu ( ale z cukrem chcesz? z mlekiem?), za wspólne popołudniowe śniadania, których nawet po południu nie udało się dojeść
Dziękujemy za nocowanie nas na piecu w swojej jedynej przyfrontowej izbie, za wysyłane marszrutki, trasy która będzie najbezpieczniejsza i najmniej dziurawa, za kontakty, za zaufanie, za sprawdzanie czy jesteśmy bezpieczni, za wiezienie na drugi koniec miasta, bo tam są ciastka do kawy.
Dziękujemy za wspólne wzruszenia, żołnierzu i żołnierko.
Dziękujemy za pożyczanie kluczy od pustych mieszkań w pustych miastach, za pilotowanie.
Dziękujemy za skrzydło od drona, za pomoc w rozładunkach, załadunkach, za wyczarowane banany i pomarańcze, dla tych co jedzą bez mięsa i za odsyłanie za nami do Polski zgubionych kurtek.
Dziękujemy za serdeczne wiadomości tym, z którymi tym razem nie udało się zobaczyć osobiście. Wrócimy.
I za tysiąc innych drobnych gestów, które dla nas sprawiły, ze wróciliśmy choć troszkę zmęczeni, to jednak pełni sił.
Dziękujemy.